Pojawil sie ostatnio u mnie niewielki problem ( w sumie dzis, ale w znaczacej czesci cudem udalo mi sie mu zapobiec
), a mianowicie mleczne metnienie wody - krotko mowiac pierwotniaki... Podmianka okolo 50 procent, podwyzszenie temperatury, gruuuntowneee odmulanie plus zero chemii i dodatkowo wklad z ceramitu jako nowy domek dla nitro-przyjacieli... Wczesniej lezal w ponczoszce w akwarium przez pare dni, coby sie w nim juz cos zaleglo i byl plukany przez 60 min pod duzym strumieniem wody zaraz po wyjeciu z opakowania...
Mam akwa 126 l, bardzo skromna obsade fauny i duuuzo flory. Rozwijaja sie u mnie glony i interesuje mnie hodowla krewetek, wiec chce polaczyc przyjemne z pozytecznym i hodowac krewetki - wstepnie w akwa ogolnym w celu wytepienia glonow i zeby krewecie troszku podrosly sobie...
Potem do krewetkarium,ale do sedna: czy to zmetnienie (w 80 procentach po jednym dniu wyeczone) moze zaszkodzic krewetkom? Chodzi mi o to, czy swiadczy to o zlych warunkach w akwa, w sensie duzego stezenia zwiazkow azotu? Bo wiem, ze wiekszosc kreweci (amano mnie nie interesuja) jest wrazliwych na te zwiazki i troche sie martwie, czy taki atak pierwotniakow nie mowi mi StoP! Ps. Akwa ma miesiac, przezylem atak okrzemek i leki zamet w pierwszym tygodniu, ale problemy przeszly przez tamten jeden tydzien i wiecej sie nie pojawialy.
Nie mam testow...
Rybki zachowuja sie normalnie, jakby zadnego ataku pierwotniakow nie bylo...
Pozdr!
Prosze jakiegos szpeca o poprawienie mnie... moze jakis.. hmm... 'chemik' ... ? 