A więc od początku, jakiś czas temu był fałszywy alarm z dziwnym zachowaniem samca bojownika. Sytuacja powtórzyła się, z tym, że ten dziwny stan (niemozność zanurkowania) trwał kilka godzin. Dziś rano po włączeniu światła ryb zameldował się na miejscu ze sporym opóźnieniem, ale jadł z apetytem, wszystko było ok. Własnie wróciłam do domu po 11 godzinach, odruchowo zaglądam do akwa i co widzę? Bojownik dosłownie lezy na wodzie, z trudem chwyta powietrze, brzuch biały, z płetw same szczątki, a spod skrzeli coś jakby skrzepy krwi Samice w normie. Już chyba nie ma ratunku dla mojej rybki, podejrzewam ze to jej ostatnie chwile ale co z pozostałymi, tzn z samicami? mam pod ręką akryflawinę- czy wlać do akwa by odkazić je? a może nic nie robić, może bojek pada ze starości? u mnie był jakieś 5 miesięcy, przyniesiony z zoologa (z kubeczka), ale już duży, dorosły... Nie wiem co o tym myśleć... Smutno mi, ale musze myśleć o pozostałych 4 rybkach.
info o zbiorniku:
*46l
*temp wody 26-28*C
*oświetlenie 12 godz na dobę
*obsada betta splenders 1+4
*pokarm płatki tetry, mrożona ochotka (sparzona przed podaniem), czasem spirulina (przysmaczek)
*dużo roslin
*wczoraj podmianka wody
*dalam wczoraj multimineral tropicala, daję co 2 podmiankę wody w stężeniu mniejszym niż na opakowaniu
mój bojownik umiera :(
Moderatorzy: krzych_100, BARA, grzesi3k, wojtass9, michelle1992, chemik4
mój bojownik umiera :(
wróciłam